Lusiaczka już się odezwała, już na blogu pochwaliła i, choć druga wygrana nic nie pisze, wierząc, że przesyłkę również dostała, pokazuję, co do dziewczyn pojechało.
Uszyłam im dwa misiaki.
Dla Lusiaczki mniejszego, pocieszającego, dla głównej wygranej większego w wybranym, różowym kolorze.
Trzecia wylosowana nie odezwała się więc pewnie w następnym losowaniu będzie po porostu o misia więcej.
Ja za to poczyniłam sobie klosze z siatki, które tak bardzo podobały mi się na innych blogach.
Daleko im do doskonałości, ale na poprawę humoru są jak znalazł.
Ja oczywiście całym sercem dziękuje za Waszą obecność u nas.
Jakoś tak smutnawo mi teraz, nerwowo i dziwnie, więc nawet i pisać się nie chce.
Ściskam gorąco.
I reaktywowałam Stoliczek... zapraszam