Ostatnio Kinga ma dziwną manię wymyślania imion dziwniejszych, niż Jej najdziwniejsze dotąd Nilki, Smilki i inne Sowinki ;) Zapewne to pozostałości po oglądanych nagminnie Diego coś tam i Dora poznaje świat. Angielski jest tam na porządku, więc odczuwam zapędy poznawcze latorośli mocno :)
Postanowiłam zatem samodzielnie nadać imiona królikom i wpadłam na pomysł narodzin Louise Michel, a raczej Louise i Michel.
Louise i Michel są pionierkami, społecznicami i przecierają tory dotąd niedostępne dla wielu. Potrafią dużo przekazać dla innych, działają w szczytnych celach na na prawdę wysokim poziomie i z wielkim zaangażowaniem i, zdawałoby się, nie ma dla nich celów nie do osiągnięcia.
Uwielbiają poezję, literaturę, nie pogardzą filmem czy innymi uciechami ducha. Oczywiście nader wszystko kochają bajki jako, że jeszcze bardziej niż bajki, kochają dzieci :)
Mają nieco inne sukienki, prawie zupełnie nowe rękawki przy nich, a kapelusze na głowach to totalnie francuski szyk, hit najnowszego snu ;), który wyszedł całkiem fajnie i pewnie nie raz jeszcze jakiś z kapeluszy spocznie na głowach naszych zabawek.
***
My, od poniedziałku, rozpoczynamy zupełnie nowy dla nas etap życia. Już dziś przemeblowany został pokoik Kingi i, z dziupli maluszka wyłonił się POKÓJ PRZEDSZKOLAKA! Oto bowiem, Kinga wkracza w doroślejszy okres życia i pierwszy raz, na razie ochoczo - i oby tak zostało, pobiegnie moje Dziecię do Misia Uszatka :), do grupy Zajączków, gdzie górować będzie nieco nad rówieśnikami hahaha, ale jako, że już poznała spora ich gromadę, zabawiać będzie się przednio.
Oczywiście już mi oczy się szklą na samą myśl i serce woła w tęsknocie, ale dzieci rosną, my się tylko starzejemy, więc nie pozostaje mi nic innego, jak otrzeć ślamtający już od dawna nos i wesprzeć tą moją Maludę, w drodze życia...nowej drodze życia :)