Ubolewam bardzo, bo skończył mi się już ten prześwietny materiał, pełen słońca, ciepła i radości.
Ze smutkiem więc, choć i wielką radością szycia, powstały chyba ostatnie już golaski, każdy z kolorowym nosem, fantazyjnymi uszami i charakterkiem, nie raz, nie do pozazdroszczenia ;)
Chyba nie trzeba zgadywać, patrząc na mordki królików, który jest bardziej, który nieco mniej żywiołowy ;)
***
Koleżanka poprosiła mnie też o uszycie pościeli w sówki, które od razu jej się spodobały.
Usiadłam więc do maszyny, wciąż z pewnością, że krawiec ze mnie marny i uszyłam, co tam mi wyszło...
Kołdra w słusznych rozmiarach przedszkolnych ;), dwie poszewki na podunie, a wszystko kolorowe i zachęcające.
Jako, że nie bardzo umiem i lubię męczyć się z guzikami, a głównie z dziurkami do niech (!) postawiłam na rozwiązanie, chyba dla każdego lepsze...
Zamiast kombinacji i potu z czoła, wszyłam kawałki rzepu, mocno przyszytego do całości, co i mi nie sprawiło trudności i, mam nadzieję, nowemu sypiającemu, nie pozwoli odpiąć wszystkiego podczas nocnych "biegów" a jak trzeba, też nie stanie się źródłem płaczu z niemocy dziecięcej :)
Dobrych snów :)
***
U nas choroby poszły w las, pozostawiając za sobą nieco brzydkiego kaszlu...Walczymy jednak i z tym, bo moje dziecię kochane zapisało (!) się na balet, którego zajęcia rozpoczynają się w najbliższy wtorek :)
Nie kosztuje to kroci więc zobaczymy, kiedy Jej przejdzie to całe pląsanie hahaha
A ja...ja wygrałam, wyobraźcie sobie, ROWER!
Taki ukochany, wymarzony, na przejażdżki dla mnie i rajdy rowerowy dla Kingi...
nanananananana
Zapraszamy też do Stolika :)
Klik w magiczne zdjęcie ;) |
Buziaki przesyłamy i dziękujemy za odwiedziny :*