Po Ślązaczce zdawało się, że nic nie jest trudnego - nie licząc bluzek z wszywanymi rękawami hahaha. Postanowiłam więc odsapnąć przy nowym wyzwaniu - aniele.
Pomyślałam, że dłubaninka ukoi moje nerwy, wyciszy przed snem i w ogóle cała praca będzie jedną wielką sielanką...
Jak myliłam się wie tylko ten, kto już z anielicami spółkował hahaha Ileż się bowiem naklnęłam przewijając nóżynki, ile nadenerwowałam wypychając to, to szok. No ale jest. Pierwsza anielica!
Ma coś koło 47 cm. Utrzymana jest w tonacjach czerwono różowych z domieszkami :).
Butki ozdobione ma różowymi koralikami, na szyi zawisł równie różowi dzwon a wszystko to pasuje do spodni.
Sukienka dopasowana jest kolorystycznie do bordowego gorsetu.
Skrzydła mają odcień niebieski a wszystko dopełniają blond loki :)
Coś poprawić?
Anielica wyszła Ci fantastycznie...bardzo mi się podoba:)Taka z klimatem:)Piękne kolorki :)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńśliczna :)
OdpowiedzUsuńWitaj...:-)
OdpowiedzUsuńnic nie poprawiac!:-)))
JEst ZACHWYCAJACA!
Te duze Tildy sa bardzo 'wymagajace'-wiem cos o tym:-)
Dla mnie zawsze najgorsze jest wypychanie.W przewracanku na str.prawa juz nabralam wielkiej wprawy,ale jesli chodzi o tego typu 'duzy kaliber' o wprawie wlasciwie nie moze byc mowy,bo kazda przysparza bardzo indywidualne klopoty podczas tworzenia.Tylko szycvie ubranek to prawdziwa przyjemnosc...no i oczywiscie EFEKT KONCOWY.
Jest naprawde Sliczna...kropeczki dodaja uroku:-)
pozdrawiam Serdecznie-psiankaDK
Dziękuję dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Anielice wymagają dużo wprawy, umiejętności i jak się przekonałam wcale nie są odskocznią na uspokojenie nerwów hahahaha Ale warto.
Psianka no tak...przecież Twoje tildy są przesliczne więc wiesz o czym mówisz :) Mi mimo wszystko więcej kłopotów sprawiają ubranka no ale tłumaczę się brakiem wprawy...Oby szybko nadeszła hahahaha
dzięki jeszcze raz.