Pamięta ktoś w ogóle, że kiedyś uszyłam mysz?
Tak tak. Była szyta mysz w naszym domu i nawet fajnie wyszła. Postanowiłam więc zrobić powrót do przeszłości i uszyłam Matyldę, bardzo ciepłą, rodzinną i niezwykle sympatyczną myszkę.
Jest mięciutka, różowiutka i przyodziana w bawełnianą sukienkę w kwiatki, wykończoną koronką.
***
Widzę, że jednak Wiktoria wiodła prym u prawie wszystkich odwiedzających Kokeshi :)
Ciekawe jak spodoba Wam się kolejna lalka.
Możliwe, że będzie do przygarnięcia bo zamawiająca ją pani zapadła się pod ziemię :)
***
Dziękuję za niezwykle liczne odwiedziny.
Tego mi trzeba
Buziaki
Myszka prześliczna, a co do laleczki to być może ja będę chętna:)Proszę mieć to na uwadze.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie ładnie ze strony tej pani:(Mysia super:)
OdpowiedzUsuńmysia sliczna. a Pani niech zaluje bo ja wiem,ze szybko ktos lale przygarnie :P
OdpowiedzUsuńBożenko będą pamiętała :)
OdpowiedzUsuńKasiu dziękuję. Pani..a może się odnajdzie :)
Beatko oj jak mi miło. Dziękuję. Już Bożenka się zapowiedziała hahaha
myszasta słodycz! szkoda, ze moje chłopaki nie mają takich zapotrzebowań....
OdpowiedzUsuńMyszka jest kapitalna. Musze koniecznie taką sobie uszyć. Szalenie mi się podoba. ,
OdpowiedzUsuńUrocza myszunia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ystin, Agnes, Elu dziękuję ślicznie. Mysz wyszła na prawdę fajnie, słodko i przytulaśnie.
OdpowiedzUsuńBrakuje jej wąsów jak nie wiem, no ale przy zabawce dla małych dzieci nie chciałam robić czegoś, co mogłoby potem "za bardzo" spodobać się małym łapkom, buźkom itd :)
Słodka myszka:)
OdpowiedzUsuńcałkiem sympatyczna myszka wyszła :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń