Dzisiaj byłyśmy w Poznaniu, na Festiwalu Sztuki i Przedmiotów Artystycznych. Ostatnio byłam sama, w rym roku dzielna Kinga starała się oprzeć pokusie zakupu wszystkiego :)
Wydaje mi się, że nawet pokus owych było więcej niż w zeszłym roku. Zabrakło paru wystawców, którzy skradli mi serce ostatnio, ale za to pojawiło się kilku nowych, bardzo interesujących, zachwycających, z którymi zamieniłam parę słów, omawiając spostrzeżenia i szczerze zachwycają się ich twórczością.
Gdybym miała powiedzieć, co zachwyciło mnie najbardziej muszę przyrzec, że nie jestem w stanie tego zrobić. Kartonowe wieszaki z "nagą prawdą ;) ", widoczne u góry, gliniane cuda czy serca z masy solnej, pokryte decoupage, po które zapomniałam wrócić...zachwycały.
Kinga oczywiście dopadła stoisko z książkami, które powalały na kolana swoją jakością wydania, fantastycznymi ilustracjami i niesamowitym doborem tematycznym. Panie mogły opowiadać o swoich pozycjach godzinami i robiły to, widać, z wielkim zachwytem i zaangażowaniem. Niestety zapomniałam nazwy wydawnictwa :( ale już w zeszłym roku były więc...za rok wrócimy :)
Na pewno zapamiętałam fantastyczne, filcowe pacynki. Pracownia Za Piecem na prawdę zachwycała! Przytulne, że ręki nie chciało się z nich wyciągnąć, "jak żywe", bardzo dopracowane i do zakochania! Nawet nie pytałam o ich cenę, bo kupienie jednej wiązało się z chęcią zakupu pozostałych...Mam nadzieję, że nie tylko ja docenię te cudowności...
Wszechobecne zabawki przyciągały oczywiście rzesze zwolenników. Nic jednak dziwnego, skoro były takie fantastyczne. Muszę przyznać, że niektóre miały niedociągnięcia i osobiście uważam, że robię je lepiej ale...widać to było po pustkach przy stoiskach. Tam, gdzie kolorowe, dopracowane zabawki zachwycały był tłum zainteresowanych kupców. Nawet zdjęcia musiałam kombinować, bo o dopchaniu się do lady nie było mowy :)
Dużym błyskiem w oku były także cuda z gliny, fajansu, ceramiki. Od nich, o dziwo, najtrudniej byłoby oderwać wzrok. Jako, że pod naszym dachem mieszka pełno aniołów, te krzyczały wręcz wybierz mnie, przygarnij mnie, zabierz mnie do domu ;)
Wprost nie mogę uwierzyć, że wyszłam z Festiwalu bez żadnego z nich. Ludzie mają tyle talentu, tyle pomysłów i tak świetne wykonania, że słów mi brakowało.
Wprost nie mogę uwierzyć, że wyszłam z Festiwalu bez żadnego z nich. Ludzie mają tyle talentu, tyle pomysłów i tak świetne wykonania, że słów mi brakowało.
Zresztą...to widać na zdjęciach...
Oczywiście, na Festiwalu znalazło się kilka ciekawych wystawców oferujących przedmioty do dekoracji domów. Obrazki malowane, poduszki przestrzenne, figurki najróżniejsze również te, z desek starych przemienionych natchnieniem w fantastyczne postacie, które pasują do wszystkich rodzajów pomieszczeń.
Nie można zapomnieć także o dużym gronie osób prezentujących swoje wyroby biżuteryjne. Oj...płakać się chciało, że sponsora nie miałyśmy ;) Tyle pięknych wisiorów, kolczyków, słodkich, babeczkowatych pierścionków przeszło nam bokiem, że chyba spać nie będę.
Wiedziałam, że zabrać z sobą musimy sporą gotówkę, ale roczny dochód by nam nie wystarczył na zakup wszystkiego, do czego serce mocniej zabiło. O dziwo większość rzeczy na prawdę jest na średnią kieszeń. Ba! Gdy się ładnie porozmawiało, można było wytargować dla siebie wspaniałe rabaty ;)
My zakupiłyśmy malutkie, acz bardzo cieszące różności. Wśród nich śliczne magnesy na lodówkę dla prawie całej rodziny.
Również Nadziejkę - od razu tak ją nazwałyśmy.
Słonia z ceramiki, który sprzedawany był jako odpad za... 5 zł! Do tego dostałyśmy ptaszka dla Kingi, wielkości pudełka na zapałki (można porównać wielkość słonia i dziwić się, że taki duży, taki piękny a jeszcze taki tani).
Nie mogłam Jej nie przywieźć. Dziś czekała na mnie! Weszłam na Nią prawie, potknęłam się niemal, złapałam w ręce i wypuścić nie chciałam. Nadziejka była mi dziś potrzebna jak nigdy dotąd żaden "duperelek". Siedzi teraz przy mnie ocierając to i owo...i kocham Ją całą sobą.
Tak samo, jak Kinga swojego ptaszorka :)
Poza tym, na specjalne uznanie zasługuje wspaniała i bardzo miła, oraz szalenie utalentowana twórczyni z Plachaart .
Dostałam bowiem, od organizatorów Festiwalu garść giftów, wśród których znalazłam spodnie, rozmiar 86 - Kinga wyrosła na 116.
Nie sposób było więc Ją w nie wcisnąć. Tak bardzo mi się jednak spodobały, że postanowiłam poprosić Twórczynię - przepraszam, ale z wrażenia i ogólnego roztargnienia, oczywiście zapomniałam jak Pani miała na imię...o ewentualną wymianę modelu na większy.
Dostałam bowiem, od organizatorów Festiwalu garść giftów, wśród których znalazłam spodnie, rozmiar 86 - Kinga wyrosła na 116.
Nie sposób było więc Ją w nie wcisnąć. Tak bardzo mi się jednak spodobały, że postanowiłam poprosić Twórczynię - przepraszam, ale z wrażenia i ogólnego roztargnienia, oczywiście zapomniałam jak Pani miała na imię...o ewentualną wymianę modelu na większy.
Oczywiście otrzymałam odpowiedź szalenie cieszącą i...oto Kinga radośnie biega z najfajniejszych spodniach, jakie miała :)
Nie musiałabym nikogo o nic prosić, gdyby Organizatorzy Festiwalu nie postępowali olewczo z blogerami. W zeszłym roku dostałam bowiem propozycję uczestniczenia w wydarzeniu za darmo, za paczkę prezentów itd, w zamian za małą relację. Tego samego dnia miałam jednak warsztaty kulinarne a na samych targach byłam przelotem, więc odmówiłam Pani Organizatorce twierdząc, że czułabym się, jakbym ich wykorzystywała. W tak krótkim czasie obleciałabym bowiem wszystko "jakotako" co mogłoby nie wystarczyć na odpowiednią relację.
Miałam więc zgłosić się w tym roku...gdybym była zainteresowana...
Tak też zrobiłam. Oczywiście i zapewne Pani już się tym nie zajmowała, może nawet nie pracowała przy Festiwalu...Napisałam jednak co chcę a co mogę dać w zamian i...
Po oczekiwaniach otrzymałam zbywczą paczuszkę z za małymi, spodniami Plachaart, jakimś kółkiem do zawieszenia i bodziakiem niemowlęcym, który jest założony na kingowego misia...W paczce przyszła też torba festiwalowa. Bilety, obiecywane, dostałam na mail ze wskazówkami, że mam je sobie wydrukować...
Miałam więc zgłosić się w tym roku...gdybym była zainteresowana...
Tak też zrobiłam. Oczywiście i zapewne Pani już się tym nie zajmowała, może nawet nie pracowała przy Festiwalu...Napisałam jednak co chcę a co mogę dać w zamian i...
Po oczekiwaniach otrzymałam zbywczą paczuszkę z za małymi, spodniami Plachaart, jakimś kółkiem do zawieszenia i bodziakiem niemowlęcym, który jest założony na kingowego misia...W paczce przyszła też torba festiwalowa. Bilety, obiecywane, dostałam na mail ze wskazówkami, że mam je sobie wydrukować...
Jako, że pogoda nie dopisywała, zapisałam bilety na nośnik i zjawiłam się na Targach. Tam, musiałyśmy z Kingą marznąć przy obsłudze klientów, bo Pan był bardzo zorientowany i nawet komputera nie mógł odpalić...
Wkurzyło mnie to szczególnie, że koleżanka, blogerka KULINARNA, otrzymała na to samo wydarzenie mega paczkę, która na prawdę by nas ucieszyła i...BILETY, o które tak bardzo nam chodziło. Oczywiście robię halo o 15 zł sumując, ale dziwię się, dlaczego kulinarni - przypominam, ze też jestem, sa lepiej traktowani niż rękodzielnicy, których przecież te targi dotyczą?
Łaj? się pytam...
Poza tym koszy na Festiwalu jak na lekarstwo, obsługę trzeba było szukać a oczekiwanie w chłodnym łączniku na cokolwiek zniechęcało.
Całe szczęście rękodzielnicy to wspaniali ludzie!
Dziękuję wszystkim, z którymi porozmawiałam. To bardzo budujące, zachęcające, i cieszące. Szczególnie Plachaart, którego szeregi zasilał śpiący u mamy w nosidełku bobasek, ślę szczere życzenia powodzenia :)
Do za rok!
Wkurzyło mnie to szczególnie, że koleżanka, blogerka KULINARNA, otrzymała na to samo wydarzenie mega paczkę, która na prawdę by nas ucieszyła i...BILETY, o które tak bardzo nam chodziło. Oczywiście robię halo o 15 zł sumując, ale dziwię się, dlaczego kulinarni - przypominam, ze też jestem, sa lepiej traktowani niż rękodzielnicy, których przecież te targi dotyczą?
Łaj? się pytam...
Poza tym koszy na Festiwalu jak na lekarstwo, obsługę trzeba było szukać a oczekiwanie w chłodnym łączniku na cokolwiek zniechęcało.
Całe szczęście rękodzielnicy to wspaniali ludzie!
Dziękuję wszystkim, z którymi porozmawiałam. To bardzo budujące, zachęcające, i cieszące. Szczególnie Plachaart, którego szeregi zasilał śpiący u mamy w nosidełku bobasek, ślę szczere życzenia powodzenia :)
Do za rok!
***
A kto to doczytał do końca...ma buziaka ;)
Wpis zrobił się spory, ale takie wydarzenia dodają skrzydeł i energii, szczególnie, jeśli skrzydła są podcięte a energia na wyczerpaniu :)
Zawsze czytam do końca :-P
OdpowiedzUsuńTo masz buziaka i żałuj, że nie mieszkasz bliżej bo cudnych zabawek i innych duperelek, na Festiwalu, opór
UsuńSuper relacja, piękne zdjecia... a co do niedociagniec- jak zwykle za wszystkim stoją ludzie, i jednym się chce, a innym po prostu nie ;-(
OdpowiedzUsuńserdeczne!
Justyno, to zaledwie parę zdjęć, które zrobiłyśmy. Musze przyznać, że kawał ciekawej roboty zrobiła Kinga. Jej zdjęcia też niedługo pokarzę, bo mała nastawiła się na fantastyczne szczegóły.
UsuńZobaczymy jak z organizacją będzie za rok :)
Czytałam i czułam się tak, jakbym tam była :) Wspaniała relacja ze wspaniałymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńOczywiście zawsze zachęcam do odwiedzenia takich miejsc - Festiwal w Poznaniu już za rok :) - zapraszam :)
UsuńKażde zdjęcie znosem przy ekranie oglądałam.;-)
OdpowiedzUsuńWieszaczek na pewno bym sobie kupiła, świetny jest!
Kinia wygląda cudownie!
Hmmm, że takie małe zdjęcia? hahaha
UsuńBasiu, było fantastycznie! Tylu pozytywnych fluidów nie widziałam dawno :)
Przepiękny tytuł - sercem szyte. Oddaje nasze nastawienie do pluszaków i poduszek. Do każdego projektu czuję przywiązanie, ma kawałek mojej duszy. Gdy widzę dziecko z czułością tulące naszego milusiaki nic więcej mi nie potrzeba.
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło, że i dla nas znalazło się tu miejsce.
Zapraszamy za rok Artmoda.com.pl
A Was wszystkich prosimy o inspiracje :-) tworzymy dla Was
My też, tworzymy dla Was :)
UsuńFantastyczna sprawa taki festiwal. Szkoda tylko, że organizatorzy się nie popisali bo zniechęcają ludzi.
OdpowiedzUsuńTak czy tak...
Świetna relacja Gosiu, przeczytałam od deski do deski. Zdjęcia rewelacja - jesteś w tym coraz lepsza :)
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję Karola.
UsuńTroszkę mnie smuci, że blogerzy są coraz bardziej doceniani ale...kulinarni, lifestylowi, paretingowi itd itp a rękodzielniczy wciąż mało i na odczepnego. No szkoda.
Za rok zobaczymy, czy zniechęcą czy zachęcą :)
Dziękuję za miłe słowa i odwiedziny
moncler sale
OdpowiedzUsuńjordan shoes
moncler outlet
jordan 1 off white
longchamp outlet
golden goose outlet
golden goose
curry 7 sour patch
moncler
golden goose sneakers